W języku polskim pojęcie to brzmi „edukywka” lub nieco lepiej „edurozrywka”, które naśladują angielski neologizm powstały ze słów: edukacja (education) i rozrywka (entertainment).
Wikipedia podaje, że edutainment to również „edukacja rozrywkowa”, a wiele ciekawych artykułów, które można znaleźć w sieci rozszerza wiedzę o jej zastosowaniach praktycznych jak np. http://sprawnymarketing.pl/edutainment-grywalizacja/
Jeśli edutainment lub edukywka brzmi początkowo obco, to już „uczyć bawiąc” lub „nauka przez zabawę” są określeniami znanymi, jasnymi jak słońce.
Nasze gry, zabawy oraz pochodne rozwiązania zwykle oparte są właśnie na idei poznania przez rozrywkę i dokładnie „edutaintmentem” się zajmujemy. Kiedy pierwszy raz spotkałem się z tym określeniem ucieszyłem się, że tak idealnie moje realizacje wpisują się w pełną definicję. Brzmi przecież fachowo i jeśli powiem, że zajmuję się edurozrywką, to zabrzmię ciekawiej aniżeli mówiąc, że tworzę scenariusze zabaw, które bawiąc uczą.
W tym miejscu dołożyłbym jeszcze taką oto cegiełkę do tego pojęcia: „edutainment permanentny”. Zgadzam się od razu, że to wytwór ryzykowny, ale do obrony!
Dzieci chcą wyjść na podwórko nawet jeśli leje rzęsisty deszcz i temperatura jest niższa niż powinna być, bo dopiero za chwilę dorośli wytłumaczą im (ograniczą ich), że pogoda jest BRZYDKA i PADA DESZCZ. Dla dzieci w wieku przedszkolnym (wieku zabawy), nie ma to znaczenia, bo takie pojmowanie rzeczywistości jest jeszcze im obce. Ich stylem życia jest zabawa i warunki nie są najważniejsze. Najważniejsza jest sama zabawa i jej poznawcza funkcja. Uczą się bawiąc.
No i od razu do pytania: czy człowiek kiedykolwiek przestaje się bawić?
Czy jest tak, że w miarę poznawania świata dorosłych, rzeczywistości zdefiniowanej, ról społecznych przestajemy się bawić? Stajemy się coraz bardziej odpowiedzialni (przemoknę na deszczu), świadomi (leje, jest zimno, zmarznę), zabawa staje się wtedy aktywnością nazwaną, definiowaną – ma czas, miejsce, formę, zasady itd. – przydarza nam się w życiu szkolnym, studenckim, zawodowym, towarzyskim, rodzinnym, w klubach sportowych, w zabawie z dziećmi itd. A jeśli tęsknimy za zabawą, to mamy na myśli najczęściej nieskrępowany czas, kiedy była ona stylem życia przynależnym do wieku dziecięcego.
Ktoś od razu powie, że zna osoby, które tak mają cały czas.
No właśnie!
A może właśnie bawimy się cały czas, tyle że w „dorosłym życiu”, z całą powagą, albo jak Piotruś Pan, albo jak przedsiębiorca Richard Branson, albo jak każdy inny, w sobie tylko znany sposób stosując jedyne w swoim rodzaju, obce innym, zasady. Po prostu. Hasamy nadal, może już mniej radośnie, bo częściej tylko w słońcu, a nie wtedy kiedy pada deszcz. Przecież wciąż poznajemy świat, jego nowe obszary, odmienne stany świadomości albo wciąż te same. To ciągle zabawa tylko innymi klockami.
Kwestią definicji jest pewnie tylko nazywanie zabawą określonych aktywności albo ich całego zbioru.
Zawsze odczuwam sporą satysfakcję, kiedy nasi klienci „połkną pastylkę gry", zanurzą się w scenariuszu rozrywki i "zamieniają się w dzieci” ( http://wcograjaludzie.pl/blog/wszystkie-wpisy/3-jak-dzieci ). Wierzę, że uczestnicy naszych gier w nikogo się nie zamieniają, po prostu zrzucają maski ról, w których grali szefów, rodziców, klientów, partnerów, mężów, bizneswoman itd. Nie mam tu na myśli, że „stają się sobą”, bo „sobą” są również w rolach, które wypełniają na co dzień, ale w zabawie, rozrywce sięgają do źródeł poznania, do wrodzonej formy zdobywania informacji o świecie, do pierwotnych narzędzi, tyle tylko, że w przypadku dorosłych, częściej wiedzy o własnym świecie wewnętrznym niż tym na zewnątrz, który (wydaje im się, że) dobrze znają.
„Nie możemy ustawać w poznawaniu. A jego końcem będzie przybycie do miejsca, w którym zaczynaliśmy i poznanie go po raz pierwszy” pisał T.S.Eliot
No właśnie!
Nieodmiennie od lat szkolnych fascynuje mnie ten schemat, który odnaleźć można w bajkach, w rozprawach filozoficznych, u Erica Berna w „W co grają ludzie” i Paulo Coelho w Alchemiku. Dlaczego podróż (lub jej etapy) kończy się w punkcie wyjścia? Jak bylibyśmy na jakimś etapie gry komputerowej, którego nie przeszliśmy? Dlaczego starsi ludzie coraz lepiej pamiętają początek swojej drogi, a nie pamiętają tego co było wczoraj? Dlaczego wiele osób robi ciągle to samo, a oczekuje różnych rezultatów?
Jeśli rację mają Ci, którzy twierdzą, że liczy się sama droga, to jej nieodłącznym elementem na pewno jest EDUTAINMENT.